Poniższy wykres znalazłem na http://justpaste.it/banka-nieruchomosci i przedstawia wskaźnik rzeczywistych nakładów na budowę 1m2 wielomieszkaniowego budynku mieszkalnego (cen 1 metra kwadratowego powierzchni użytkowej mieszkania oddanego do użytkowania) nałożony na model Jean-Paul Rodrigue'a (model rynku nieruchomości na którym doszło do bańki spekulacyjnej). Zaskakująca analogia stanowi ostateczny argument dla zwolenników tezy, że ceny nieruchomości w długim okresie tylko rosną. "Analitycy" zgodnie potwierdzają, że ceny nieruchomości spadają. Pytanie teraz o tempo i wielkość spadków. Posługując się wykresem przyszłość nie klaruje się różowo (dla deweloperów). Przyszłość nie znamy, ale znamienne jest, że w mediach ostatnio często mówi się o powrocie do normalności w kwestii cen.
"Gdy gospodarka szybko rośnie zarabiamy więcej €€. Gdy zarabiamy więcej €€ inwestujemy je. Gdzie? W pewne jak w banku nieruchomości które „in the long run” podobno zawsze idą do góry. A to dlatego że ludzie zawsze muszą gdzieś mieszkać a więc… itd, itp.
No więc przy śmiesznie niskich stopach procentowych, ustalanych przez wesołków w ECB w dalekim Frankfurcie nad Menem bierzemy śmiesznie wysoką pożyczkę. Śmiesznie wysoka pożyczka jest konieczna bo widząc że możemy ją wziąć przy śmiesznie niskich stopach procentowych deweloperzy żądają śmiesznie wysokich cen. Pół miliona za który dawniej kupić można było willę z widokiem na morze starcza co najwyżej na dupleks bez garażu. Ta sama willa kosztuje teraz milion.